Listopad?
Często słyszę, że listopad jest najgorszym miesiącem w roku. Ciemno, zimno, wietrznie... Dłuuuugie wieczory, mało słońca, smog, smog i smog (wszędzie).
Osobiście nie mam nic do listopada. Wręcz uważam, jest to okres poprzedzający zmiany, okres, który daje nam czas na przemyślenia, na przygotowaie się, na wyciszenie. To miesiąc, w którym wiele sie dzieje - Święto Zmarłych, Święto Odzyskania Niepodległości oraz andrzejki. I to uczucie, że za chwilkę już Mikołaj i świtęta.
W listopadzie wykorzystujemy jeszcze energię naładowaną podczas lata. Jeszcze mamy wiele pomysłów do zrealizowania. Jeszcze wieczory i tak wydają się zbyt krótkie na realizacje wszystkich naszyh planów.
Zdecydowanie "najgorszym miesiącem" w moim rankingu jest marzec - za długo wtedy się czeka na wiosnę.
A co jeśli jednak listopadowy wieczór jest długi?
Moim sposobem jest książka, ale zdecydowanie z pozytywnym zakończeniem.
I nie o chorobach, ani morderstwach...
I kuchnia - tam zawsze można coś upichcić.
Dziś pomysł na szzybkie naleśniki z twarogiem, owocami i sokiem malinowym -
Wspomnienie lata
Przepis na ciasto:
2 szkl. mleka
2 jajka
ok. 2 łyżek cukru
ok. 2 szkl. mąki pszennej
"kapkę" oleju
Wszystko razem mieszam. Patelnię przeznaczoną do smażenia nalśników nagrzewam i smaruję olejem. Za pomoca nalewajki wyleman na nią niewielką procję ciata i rozprowadzam po całości. Smażę z dwóch stron.
Przepis na farsz:
Do półtłustego białego sera dodaję cukier i śmietanę (np. 18 %). Zawsze robię to w proporcjach "na oko" - ważne, żeby nam smakowało ;)
Na upieczonego naleśnika nakładam ser z cukrem i śmietaną i składam "w trójkąt" na wierzch układam owoce. Dziś miałam plasterki babnana i plasterki gruszki, polałam sokiem malinowym (sok z domowej spiżarni wyjkonany ze zbiorów z malin z rodzinneo ogrodu) i posypałam płatkami migdałów.
PYCHA :)
SMACZNEGO :) :) :)
Dodaj komentarz